Rozbawiał Andrzeja i mnie znakomitymi, pełnymi ironii warszawskimi dowcipami dotyczącymi życia w komunistycznej Polsce. […] Zygmunt lubił przyjemności życia. Nie pamiętam, żeby prosił o jakieś specjalne potrawy, kiedy był u nas, ale naprawdę doceniał dobre jedzenie, dlatego zawsze starałam się, jak mogłam, aby przygotować jego ulubione dania w stylu francuskim. Lubił też dobre wino. Cały czas palił, ale nie przeszkadzało mu to delektować się winem czy delikatnie doprawionymi sosami. Miał dobry gust we wszystkim, włączając w to znakomite, ironiczne poczucie humoru.
Zygmunt uważał, że jego miejsce jest w kraju, a jego najważniejszym obowiązkiem pozostaje podtrzymywanie – w tym, co pisał i mówił – polskiej tradycji kulturowej, w zakresie zarówno moralnym, jak i historycznym. Był skromny co do swoich działań, ale potrafił przecież odważnie i z całą mocą wypowiadać się przeciwko komunistycznym nakazom. Pozostawał w Polsce właśnie ze względu na silne poczucie, że przynajmniej w ten sposób może mieć wpływ na postrzeganie otaczającej go rzeczywistości.
Z rozmowy przeprowadzonej przez Beatę Bolesławską-Lewandowską
(Mycielski. Szlachectwo zobowiązuje, Kraków 2018)