W grudniu 1949 roku pisał matce o efekcie swej pracy:
ponury wiersz i ponura muzyka. […] Mam wrażenie, że zrealizowałem to dosyć dobrze. A widzi Mamusia jaki wiersz, nie było najłatwiej coś zrobić, i nie wpaść w styl ‚‚pompier". Zdaje się, że uniknąłem tego (z listu z 4 XII 1949).
Po fortepianowym preludium w niezwykle czytelny sposób podane są trzy strofy ody Puszkina, po czym po instrumentalnym interludium kompozytor wprowadza kolejne dwie strofy i zwieńcza je fortepianowym postludium. Prosta, akordowa faktura uwypukla czytelność prezentowanego tekstu słownego (podobnie jak w pieśni masowej Kwiaty na tor). W harmonice ponownie dostrzec można szereg dysonujących współbrzmień oraz znane z twórczości Andrzeja Panufnika akordy jednoimienne. Zgaszony, pochmurny nastrój wzmaga opadająca linia melodyczna.