Praca ta postępowała stosunkowo szybko: „Na dwanaście dni tutaj [pisał z Domu Pracy Twórczej w Nieborowie] napisałem 13 Choralvorspielów Bacha na orkiestrę [...] Po prostu wybrałem z Orgelbüchlein najpiękniejsze i zrobiłem cykl na 20 minut” (Zygmunt Mycielski, Dziennik 1960–1969, Iskry, Warszawa 2001, s. 216).
Pragnął uniknąć pompatycznych, potężnych instrumentacji, znanych z opracowań Leopolda Stokowskiego (Toccata i fuga d-moll) i Igora Strawińskiego (Vom Himmel Hoch), choć podejrzewał, że ów „brak «sosu»”, do którego przyzwyczajono słuchaczy w XIX i XX wieku może stać się przyczyną zalegania partytury w szufladzie. Niezwykle zadowolony z efektu końcowego wzruszał się pięknem ukończonego opracowania, ceniąc szczególnie słowa, jakie skierował doń syn pastora – Jan Krenz – kiedy nagrywał utwór w styczniu 1966 roku z Wielką Orkiestrą Polskiego Radia w Katowicach. Znaczenie tego opracowania dla kompozytora ujawnia także list napisany w październiku 1973 roku do Andrzeja Panufnika, okraszony cytatami z utworów Jana Sebastiana Bacha, z następującą adnotacją: „chciałbym, żeby to na moim pogrzebie zagrali” (list z 24 X 1973, por.: Zygmunt Mycielski – Andrzej Panufnik. Korespondencja, cz. II, oprac., wstęp i koment. Beata Bolesławska-Lewandowska, Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2018, s. 57).