W zderzeniu z wielobarwną III Symfonią, „Czwarta” jawi się niemal jako jej przeciwieństwo. O specyficznej aurze kompozycji decyduje skład wykonawczy (Mycielski usunął ze składu orkiestry instrumenty perkusyjne) oraz sposób zadysponowania materiału, m.in. podział skrzypiec na 12 grup we wstępie. W autokomentarzu do poznańskiego wykonania IV Symfonii kompozytor objaśniał zasady kształtowania formy tymi słowami: „W utworze tym, granym bez przerw dzielących go na części, występują wyraźnie szybkie i wolne, medytatywne ustępy” (z książki programowej festiwalu Poznańska Wiosna Muzyczna 1976, s. 9), dodając po kilku latach, że symfonia ta stanowi „rodzaj opracowanej improwizacji na orkiestrę” (z książki programowej Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień” 1980, s. 183).
Forma utworu kształtowana jest w oparciu o zestawianie skontrastowanych fragmentów, jak to miało miejsce we wcześniejszych kompozycjach (Pięciu preludiach na kwartet smyczkowy i fortepian, III Symfonii). Mycielski zderza tu ogniwa niezwykle subtelne, jakby uduchowione, rozgrywające się niemal poza czasem i w zaskakujący sposób archaizujące pomimo operowania indywidualną odmianą techniki dwunastodźwiękowej, często powierzone kwintetowi smyczkowemu dobarwionemu fortepianem i harfą, z ogniwami motorycznymi, dynamicznymi, intensywniejszymi z perspektywy fakturalnej, rozpisanych z uwypukleniem brzmienia grupy instrumentów dętych.
Po wykonaniu w Poznaniu redakcyjny kolega, Ludwik Erhardt pisał:
IV Symfonia Zygmunta Mycielskiego […] jest muzyką bardzo piękną i dlatego chyba aż nazbyt zwięzłą. Z […] komentarza autora wynika, że nazwę „symfonia” traktuje on tu niezobowiązująco, odnosząc ją po prostu do utworu na orkiestrę symfoniczną. Toteż uczucie niedosytu, jakiego doznałem, gdy zgasł ostatni dźwięk tej muzyki nie wynikało z oczekiwania na rozbudowaną, cykliczną formę symfonii, lecz z żalu, że kompozytor, wprowadzając słuchacza w piękny świat swych wyobrażeń dźwiękowych, tak krótko mu w nim przebywać pozwala. Ta muzyka, utkana z lirycznych zamyśleń, subtelnych barw i łagodnych linii, ma […] ścisłą konstrukcję, opartą na indywidualnej odmianie techniki seryjnej. Jest to odmiana dążąca do wyeliminowania największego grzechu dotychczasowych technik seryjnych – monotonii. Polega na konstruowaniu niepełnych serii i skrupulatnym omijaniu w przebiegu muzyki dźwięków w tej serii nieuwzględnionych – po to, by nagle wprowadzone mogły zabrzmieć jak element świeży, nowy, jak niespodziewana modulacja do nowej tonacji. […] poddając się ścisłej dyscyplinie założonego przez siebie systemu osiągnął Mycielski taką kondensację formy, od jakiej gadatliwa i nieporządna muzyka współczesna dawno już słuchaczy odzwyczaiła ([Ludwik Erhardt], O koncertach XVII „Poznańskiej Wiosny Muzycznej” piszą: Ludwik Erhardt, Andrzej Chłopecki, Tadeusz Kaczyński, Krzysztof Meyer. Inauguracja, „Ruch Muzyczny” 1976 nr 11, s. 14).